Producent mówi, że w swoim produkcie nie używa alergenów, sztucznych barwników, silikonów, oleju parafinowego, parabenów i donorów formaldehydu. Wspomina również, że przebadał krem, dermatologicznie. Tołpa nie testuje swoich kosmetyków na zwierzętach. Plus za to! Cena to ok. 20 zł w zależności od sklepu i promocji (KLIK).
Zgodnie z zaleceniami, stosujemy go rano i wieczorem, na oczyszczoną skórę, delikatnie wmasowując.
Krem do twarzy, skierowany do posiadaczek cery mieszanej i tłustej. W składzie znajdziemy tymianek i pigwę, które mają działać przeciw błyszczeniu się skóry. Czy w tym kremie stają na wysokości zadania? Wiadomym jest, że na minimalizacji tego efektu, nadmiernego wydzielania sebum, zależy mi najbardziej. Krem oceniam dobrze, ale początkowo byłam nastawiona na NIE. Dlaczego? Ponieważ po pierwszych kilku użyciach, spowodował u mnie nieprzyjemne pieczenie i podrażnienie skóry w okolicach brody. Skóra zrobiła się czerwona i przesuszona. Krem od Tołpy używałam podczas wizyty w Polsce przez dosłownie 2 -3 dni. Zaprzestałam, ale spakowałam go do walizki i zabrałam do wilgotnego, szkockiego klimatu. Wróciłam do niego ponad 3 tygodnie temu i szok! Totalnie inny krem! Super matuje, nawilża i nie podrażnia! U mnie sprawdza się również całkiem dobrze pod makijaż. Nie działa "rolująco" na podkład. Zapach lubię. Zero zaczerwionej skóry. Klimat jednak ma niesamowity wpływ na naszą cerę. W odmiennych warunkach reaguje ona różnie. Z pewnością także pogoda, woda, jedzenie ma na jej stan ogromny wpływ. Oceniając ten krem ostatecznie jestem na TAK.
Znacie ten matujący krem normalizujący? Jakie są wasze opinie? W sieci można znaleźć wiele i są one rozbieżne. Cera każdej z nas, reaguje na niego inaczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz