poniedziałek, 26 października 2015

Olej Tamanu

Masz naście lat i problem z niedoskonałościami na twarzy? Albo gorzej, Jesteś grupo po 20-ce, a "oni" nadal są z Tobą?! 
Witaj w Klubie!
Dotychczas moi "nieprzyjaciele" odchodzili dosłownie na chwilę, by szybko wrócić z nowymi znajomymi.. Od ok. dwóch miesięcy wracają do mnie rzadziej, a jak już są to w pojedynkę. 

Pryszcze. Niedoskonałości. Wypryski. Zwał jak zwał, ale nikt ich nie lubi. Niestety kobiety muszą się z nimi mierzyć minimum raz w miesiącu (jednak pewnie gdzieś w świecie są szczęściary z piękną cerą), mężczyźni również borykają się z tym problemem. 

Niejednokrotnie wydawałam niemałe pieniądze na różnego rodzaju "cuda", które miały pomagać natychmiast lub w ciągu kilku dni, tygodni. Owszem, niektóre specyfiki, te tańsze jak i droższe, pomagały ale na krótką metę, a jak wydawało mi się, że mam coś super, wówczas moja cera się uodparniała na nie.. 
Ok. 2 miesiące temu, gdy znów szukałam w sieci informacji na temat nowych specyfików, natrafiłam na olej Tamanu





Ma działanie: antybakteryjne, przeciwzapalne, antywirusowe, przeciwgrzybiczne, antybiotyczne, przeciwbólowe, zwalcza wolne rodniki, regeneruje skórę, redukuje blizny. 





Olej jest pozyskiwany z pestek owoców tropikalnego drzewa Tamanu. Tłoczony na zimno. W kolorze ciemnej zieleni.




Cudo w małej buteleczce, które ratuje moją twarz! 
Początkowo używałam go w dużych ilościach, ale na efekty nie musiałam długo czekać. Wypryski już po dwóch dniach stosowania znikają. Po oczyszczeniu, nakładałam cienką warstwę specyfiku na całą twarz. Czytałam, że olej wpływa także na redukcję zaskórników. Potwierdzam. Z tym również od zawsze mam problem. Są o połowę mniej widoczne, niż wcześniej. 




Buteleczka, 15 ml to koszt ok. 10-11 zł. Myślę, że spokojnie wystarczy na długo. Powyżej na zdjęciu moje zużycie po dwóch miesiącach. Niewielkie. 

Myślę, że jestem bardzo zadowolona z jego działania, ale nie chcę zapeszyć, ponieważ nie wiem czy będę mieć tzw. "efekt uodpornienia się". 





Jedyną wadą oleju Tamanu jest jego zapach... identyczny jak rosołu czy przyprawy do zup i potraw, maggi. Dla jednych może być bardzo odpychający, a inni jak ja, zatkają nos, bo przecież może pomóc. Natomiast dużą zaletą jest to, że jest to specyfik pochodzenia naturalnego! Coś dobrego dla Vegan.

Czy słyszeliście o tym oleju? Gdzieś rzuciła mi się w oczy, informacja, że super działa także na stopy, popękane pięty. Czy to prawda? Może tak go jeszcze sprawdzę :)


aggie



*wpis niesponsorowany

poniedziałek, 19 października 2015

#7 TEST: SUBLIME DE CHANEL INFINITE LENGTH AND CURL MASCARA



SUBLIME DE CHANEL INFINITE LENGTH AND CURL MASCARA - tusz do rzęs wydłużająco - podkręcający od Chanel, wersja wodoodporna, kolor 10 Noir (czarny).







Moja druga luksusowa perełka w kolekcji:) 

Dlaczego wodoodporna? To proste: w Szkocji często pada, jest wiatr, a oczki szaleją przy zmianach klimatu.. Poza tym, nosząc od czasu do czasu okulary, po prostu to moja wygoda. Od dłuższego czasu używam tego typu tuszy. 


Kiedyś znalazłam opinię na temat tej maskary, mówiącą, że jest idealna i świetnie się sprawdza na oczy wrażliwe, często łzawiące. Dotychczas używałam różnych tuszy, tańszych i droższych (droższych - mam tu na myśli takie do 50 zł.). Przy niektórych z nich miałam początkowo objawy jakby lekkiej alergii, ale z czasem oczy przyzwyczajały się i nie czułam żadnego dyskomfortu. Powyżej wspomniany komentarz, przeważył i zdecydowałam się na ten, konkretny produkt. Mój egzemplarz nabyłam w strefie bezcłowej na lotnisku za ok. 120 zł. To moja pierwsza, tak droga maskara, więc wymagam nieziemskiego efektu na oczach :) 






Szczoteczka w maskarze to tzw. Stretch Bi, której zadaniem jest precyzyjne rozdzielanie rzęs za pomocą 360 elastycznych włókien. Moja opinia: rzęsy nie są posklejane, równo się układają. Efekt - podoba mi się. 







Nakładanie produktu jest wygodne, daje mi poczucie wspominanej już, elegancji i luksusu. Proste opakowanie produktu. Szczoteczka delikatnie rozdziela rzęsy, nie skleja ich, pogrubia i wydłuża. Wersja wodoodporna długo się utrzymuje, ale jak się zmywa? Z tym rodzajem maskary bywa kłopot. Według mnie zależy to od produktu, który używamy do zmywania make-up'u oraz od naszej staranności, poziomu naszego zmęczenia wieczorem itd. 





Moje testy trwają, choć przyznam się, że używam mojej "Sublime" tylko dwa razy w tygodniu (w weekendy) i nie tylko dlatego, że szkoda mi jej szybko zużyć, ale mam jeszcze końcówkę "Maybelline", a lubię zużyć jeden kosmetyk do końca, by przejść do kolejnego. 

Pozdrawiam :) 

aggie





*wpis niesponsorowany

poniedziałek, 12 października 2015

#6 TEST: Chanel ROUGE COCO BAUME



CHANEL - dla mnie jest to nazwa całej gamy rzeczy niezwykle ekskluzywnych. Oznacza Luksus przez duże "L". Całe życie wydawała mi się nieosiągalna. A jednak życie potrafi nas zaskoczyć! I wiem, że niegrzecznie jest się chwalić :) ale MAM pierwszą, moją Chanel! 




"ROUGE COCO BAUME" od Chanel to nawilżający balsam do ust. Jego zadaniem jest odżywienie ust oraz ich wygładzenie. Produkt jest biały, idealnie się dopasowuje. Można używać go samodzielnie lub pod inne pomadki. Daje na ustach bardzo delikatny połysk.





Ten balsam jest jednym z nielicznych w tej kategorii kosmetyków od Chanel. Wybrałam go, ponieważ w aktualnej pielęgnacji stawiam na nawilżenie i tutaj obieramy z tą serią, tożsamą ścieżkę. 

Lubię malować usta, niestety dużo produktów "kolorowych" lubi je przesuszyć. Pogoda i częste zmiany klimatu, sprawiają, że są one często popękane. ROUGE COCO BAUME używam od dwóch tygodni, ale nieregularnie, moje minimum to raz dziennie. Miałam wiele różnych balsamów do ust i wiele z nich się naprawdę sprawdziło. Ten również. Moje usta bardzo szybko reagują po nałożeniu kosmetyku. Stają się miękkie. 
W trakcie tych dwóch tygodni użyłam tylko raz innej, kolorowej pomadki, a pod nią miałam testowany balsam. 
Przed rozpoczęciem całego testu, przez ok 1,5 tygodnia starałam się praktycznie nie używać żadnych produktów do ich pielęgnacji. Brzmi to strasznie, ale tak, racja, trochę "specjalnie" je zaniedbałam, aby teraz dbać na max'a:). Dzięki temu chcę mieć prawdziwy i rzetelny obraz jak Chanel radzi sobie z moimi ustami. Cena balsamu to ok. 100 - 130 zł. Moją kupiłam w strefie bezcłowej za ok. 85 zł. Różnica spora.. A mimo to dużo i za taką cenę, od kosmetyku wymagam znacznie więcej niż od innych.





Czy rzeczywiście za słynną marką i uwielbianym przez masy, logo na opakowaniu oraz wysoką ceną, idzie również jakość? Właśnie na to pytanie staram się odpowiedzieć. 





Znam dobrze moje uta, wiem jak reagują na kosmetyki i jestem w stanie zauważyć w nich jakiekolwiek zmiany, dobre lub gorsze. Moim zdaniem, testowany balsam do ust sprawdził się w 100%. Jestem zadowolona z zakupu. Czy kupię ponownie jak zużyję produkt? Pod warunkiem dostępnych funduszy myślę, że tak. 




Powyższa opinia jest moim subiektywnym odczuciem. Jestem ciekawa co myślicie o takich produktach? Czy macie, mieliście, a może planujecie zakup?

aga


*wpis niesponsorowany

poniedziałek, 5 października 2015

Pędzle HAKURO





Cześć!
Od kilku dni jestem w posiadaniu pędzli do makijażu Firmy "Hakuro". Moje testowanie dopiero zaczynam, ale podkreślam, że będzie to testowanie i ich ocena, z punktu widzenia totalnego początkującego. 
Dotychczas miałam tylko dwa pędzle do makijażu. Jeden "do pudru", za który zapłaciłam chyba 2 zł, a był w jakimś chińskim komplecie:) Drugi mam blisko rok i używam do nakładania podkładu lub rozcierania korektora. Jest to pędzel, a w zasadzie dwa pędzle w jednym. Z jednej strony większy, z drugiej mniejszy, bardziej precyzyjny. Może wrzucę jego zdjęcie na mojego instagram'a to zobaczycie co mam na myśli (instagram). 
Jak większość kobiet lubię się "wyszykować":) Lubię się umalować, niestety nigdy nie miałam zbytnio czym, a wiadomo jakie są pędzelki w zestawach z różnymi kosmetykami. Od dłuższego czasu szukałam czegoś, ale nie znam się zbytnio na rzeczy.. Przeczytałam połowę internetu i kupiłam. 
Opinie są różne, jedne pochlebne, inne nie. Co dodatkowo nie pomagało i odwlekało moją decyzję. Dodatkowym problemem jest cena, ponieważ wiadomo, że takie pędzle nie należą do tanich. Jednak mam nadzieję, że posłużą mi długo. 
Zdecydowałam się na zestaw 9 pędzli. Nie miałam w zasadzie nic i trudno się zdecydować na coś konkretnego, a potrzebuję pędzle do kompleksowego makijażu twarzy i oczu. Mój zestaw kupiłam w sklepie internetowym mintishop. Sklep polecam! Szybka wysyłka, bez żadnego problemu, a dodatkowo do zamówienia dostałam 3 extra kosmetyki i słodkości:) 




Zestaw zawiera: 



H55, H24, H50S, H22, H77, H70, H80, H60, H85.


H55 - Pędzel z włosia syntetycznego przeznaczony do nakładania pudrów sypkich, produktów brązujących, a także mineralnych. 




Włosie H55 jest bardzo miękkie i przyjemne. 




H24 - włosie syntetyczne, służy głównie do modelowania twarzy przy użyciu bronzerów, pudrów, do nakładania różu, rozświetlacza.




Jego włosie jest ścięte pod kątem, co wydaje mi się będzie dużym ułatwieniem przy konturowaniu twarzy.




H50s - włosie syntetyczne. Jest mniejszą wersją H50, ale myślę, że będzie bardziej precyzyjny.




Włosie tutaj jest ścięte na płasko. Sprawdzałam i idealnie  nadaje się do nakładania płynnych kosmetyków typu podkład czy korektor. 




H22 - pędzel do nakładania kosmetyków na okolice oczu (korektora lub pudru). Czytałam, że również dobrze sprawdza się do rozświetlacza, sprawdzimy (ale najpierw muszę takowy sobie sprawić, możecie coś polecić? Którym nie zrobię sobie krzywdy?).




Włosie tutaj jest miękkie i gęste, także syntetyczne.




H77 - pędzel przeznaczony do makijażu oczu, a konkretnie do rozcierania granic między kolorami. Doszukałam się informacji, że niektóre profesjonalistki używają go do rozprowadzania korektora w trudno dostępnych miejscach twarzy, w okolicach oczu. 



Jego włosie jest naturalne i przyjemne.  




H70 - pędzel do cieni, zarówno sypkich jak i prasowanych.  




Włosie naturalne, zaokrąglone. 



H80 - pędzel do makijażu precyzyjnego oka, zwłaszcza w kąciku i zewnętrznej części. 




Naturalne włosie w kształcie kulki.




H60 - głównie jest wykorzystywany do płynnych korektorów, np. do tuszowania małych niedoskonałości. 




H85 - przeznaczony do eyelinera, brwi, kreski na linii wodnej oka. 




Włosie syntetyczne, przycięte na skos. 






To wszystkie. Teraz zaczynam moje testowanie. Jeśli macie, jakieś z nich, dajcie znać jak się sprawdzają? Jak je czyścicie? Ja nadal zgłębiam temat i wiele mam do nadrobienia.

Myślę, że końcem roku pojawi się tu moja pełna ocena, opinia na temat "Hakuro". Sama jestem mocno ciekawa, jak się to u mnie sprawdzi?!

Pozdrawiam!

aga



*wpis niesponsorowany